Ustawa o efektywności energetycznej z 2016 roku zlikwidowała co prawda mało efektywny system przetargowego przyznawania certyfikatów, ale sama nie była pozbawiona wadliwości, które spowodowały, że nasz system promowania przedsięwzięć zmniejszających energochłonność przedsiębiorstw wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Oczywiście od dawna głównym problemem systemu białych certyfikatów jest niewydolność URE i wynikające z niej opóźnienia w wydawaniu tych papierów wartościowych, ale kwestia ta może zostać rozwiązana pozaustawowo – poprzez dokadrowanie właściwego departamentu energetycznego regulatora. W niniejszym wpisie chciałbym się jednak skupić na kwestiach związanych z procedurą wydawania białych certyfikatów i tym razem nie omawiać tematu zaplecza kadrowego URE, o którym wiele już zostało powiedziane.
Nowelizacja wprowadza dużo zmian mających pomóc Polsce osiągnąć cel dyrektywy 2018/2002/UE. W szczególności dotyczy to ogólnokrajowej oszczędności energii finalnej, która zgodnie z nowym art. 18 ma w okresie od 1 stycznia 2021 do 31 grudnia 2030 wynosić nie mniej niż 5.500 tys. TOE. Inaczej jednak niż w zakresie dotychczasowego obowiązku (aktualnego do końca bieżącego roku) spełnienie opisanego celu będzie możliwe nie tylko poprzez realizację przedsięwzięć służących poprawie efektywności energetycznej u odbiorcy końcowego czy też umarzanie białych certyfikatów. Nowym instrumentem w tym zakresie będą tzw. środki alternatywne. Będą to programy i instrumenty finansowe umożliwiające realizację przedsięwzięć służących poprawie efektywności energetycznej, notyfikowane przez Komisję Europejską w Krajowych Planach Klimatu i Energii.
Schodząc jednak do kwestii nieco bardziej przyziemnych należy zwrócić uwagę na szereg poprawek, które mają usprawnić i znormalizować proces uzyskiwania białych certyfikatów. System wciąż opierać się będzie na tzw. procedurze zaświadczeniowej z kodeksu postępowania administracyjnego, jednakże kilka kwestii zostanie zmienionych w celu wyeliminowania jego mankamentów. Poniżej opiszę kilka takich ulepszeń.
Usunięcie kłopotliwej autodenuncjacji
Po pierwsze, ustawodawca wreszcie uwzględnił sytuację, w praktyce dość częstą, w której deklarowana w audycie ilość zaoszczędzonej energii odbiega od rzeczywistej oszczędności osiągniętej po realizacji projektu. Przepisy były w tym zakresie niedokładne chociażby z tego względu, że wnioskodawca (a w zasadzie jego kierownik, czyli zwykle członek zarządu) mógł złożyć jedynie oświadczenie o uzyskaniu oszczędności w ilości zadeklarowanej pierwotnie. W sytuacji, w której wartości z początku i końca projektu różniły się nie istniała jakakolwiek procedura korygowania wniosku lub oświadczenia. W takiej sytuacji wnioskodawca pozostawał z nierozwiązywalnym problemem – nie mógł zgodnie z prawdą złożyć oświadczenia o oszczędnościach zgodnych z treścią wydanych świadectw (oświadczenie to jest składane pod rygorem odpowiedzialności karnej), a procedura nie przewidywała możliwości skorygowania następczo wniosku o świadectwa. Ten impas był również źródłem patologii, w ramach której wnioskodawcy „podkręcali” audyty po to żeby odzwierciedlały one wartości wskazane w świadectwach. Popularność tego zjawiska dodatkowo zwiększał fakt, że wyrywkowe kontrole przedsięwzięć w przedsiębiorstwach w zasadzie w ogóle się nie odbywały.
W nowym brzmieniu przepisy będą pozwalały na złożenie wniosku o zmianę certyfikatu w taki sposób, by uwzględniał on skorygowane wartości. Jednocześnie w sytuacji, gdy oszczędności odpowiadają wartościom ze świadectwa i nie przekraczają 100 TOE średnio w ciągu roku zniesiona zostaje konieczność sporządzania i składania audytu porealizacyjnego. Komentowana zmiana potwierdza poniekąd pewien rodzaj praktyki jaki wytworzył się w URE przy ocenie projektów. Organ często bowiem pozwalał na korektę świadectwa, ale należy zwrócić uwagę, że nie miał do tego podstaw prawnych. Teraz takie podstawy ma i dodatkowo będzie zobowiązany do ich stosowania.
Trudno przecenić tę zmianę, która pozwoli wielu przedsiębiorcom wyjść z impasu w jakim znaleźli się z uwagi na fakt, że realizowany projekt nie dał efektu zadeklarowanego, ale wciąż okazał się być przydatną i korzystną dla zakładu inwestycją.
Dostrzeżenie efektu zachęty
Kolejną zmianą jaka urealni procedurę wydawania białych certyfikatów jest nadanie Prezesowi URE uprawnienia do badania efektu zachęty. Dotychczas obowiązek badania tego czy przedsiębiorca rozpoczął projekt przed złożeniem wniosku o wydanie świadectw efektywności energetycznej wynikał w zasadzie z wytycznych Komisji Europejskiej i rozporządzenia GBER – sama ustawa o efektywności energetycznej o tym milczała. Oczywiście kadra URE zdawała sobie sprawę z zasad funkcjonowania pomocy operacyjnej i na tyle, na ile mogła badała czy w sprawie wystąpił tzw. „efekt zachęty”.
Niestety również to działanie URE nie miało żadnej podstawy prawnej. Organ powoływał się w tym zakresie na fakt, że białe certyfikaty miały być przyznawane na „planowane” przedsięwzięcia zmierzające do zwiększenia efektywności energetycznej, a co za tym idzie przedsięwzięcia rozpoczęte nie kwalifikowały się do wsparcia. To stanowisko jest oczywiście zgodne z prawdą, ale czym innym jest wymóg istnienia jakiegoś stanu prawnego a czym innym zdolność proceduralna do weryfikacji tego wymogu. Innymi słowy URE nie posiadało kompetencji do sprawdzania szczegółowo daty rozpoczęcia projektu, ponieważ postępowanie o wydanie świadectw odbywało się w trybie wydawania zaświadczeń. Wydając certyfikaty URE mogło w zasadzie oprzeć się jedynie na treści wniosku, złożonych oświadczeniach i załączonym audycie efektywności energetycznej. Wyjście poza ten krąg było z kolei piętnowanym przez sądy administracyjne działaniem bez podstawy prawnej.
Chcąc naprawić tę lukę ustawodawca po pierwsze zdefiniował rozpoczęcie prac, a po drugie upoważnił organ do badania czy projekt nie rozpoczął się zbyt wcześnie. W przypadku stwierdzenia takiego stanu rzeczy organ odmówi wydania świadectw w drodze decyzji.
Powyższe zmiany to oczywiście tylko fragment nowelizacji, który wydał mi się szczególnie interesujący z perspektywy praktyki. Poza nimi na szczególną uwagę zasługuje „ustawowe” dostrzeżenie podmiotów typu ESCO, których rynek bardzo prężnie się obecnie rozwija. Jest to jednak temat na tyle obszerny, że chciałbym go opisać w osobnym wpisie. Tymczasem warto zapoznać się ze zmianami opisanymi powyżej, ponieważ mocno wpłyną one na przebieg procesu uzyskiwania białych certyfikatów.